Epizody samotności – znamy je wszyscy
Na dziś wybrałam temat który jest może mało konkretny albo odrobinę chaotyczny. Ale na pewno wypływa małą wąską strużką prosto z mojej duszy. I coś mi mówi, że gdyby otworzyć szeroko drzwi do dusz wielu z Was, to również znalazłoby się tam ten temat. Mniej lub bardziej skrywany, przykryty może ochronną warstwą codziennych rozpraszaczy. Albo też wręcz przeciwnie, siedzący na piedestale i wołający o uwagę każdego kto tylko znajdzie się w okolicy. Samotność jest trudna, nawet dla introwertyków. Zwłaszcza ta długotrwała, trwająca latami i nie znajdująca ukojenia. Ale na początek powiemy sobie trochę o jej łagodniejszej formie, jaką są epizody samotności. A doświadcza ich czasem każdy z nas.
Po napisaniu pierwszego akapitu wygooglałam sobie, że takie pojęcie jak samotność epizodyczna istnieje nawet w psychologii. Jednak nie będę się tu opierać na żadnych oficjalnych definicjach. Powiem Wam natomiast co mam na myśli, używając tego zwrotu w tym artykule. Otóż chodzi mi o takie momenty w naszym życiu, trwające może kilka tygodni, najwyżej kilka miesięcy, kiedy z różnych względów mocno odczuwamy brak towarzystwa. Może to być zarówno spowodowane jakimiś konkretnymi czynnikami, jak np. przeprowadzka, intensywna praca, czy dolegliwości zdrowotne. Ale czasem też pojawia się bez wyraźnego powodu. Kiedy pomimo naszej dostępności i chęci spędzania czasu z ludźmi jakoś się to nie udaje. Często wtedy nachodzą nas różnego rodzaju myśli i wątpliwości. Nierzadko nawet zaczynamy zastanawiać się, co jest z nami nie tak. Bo przecież osoby ciekawe, przyjazne, atrakcyjne powinny być zawsze otoczone wianuszkiem znajomych i mieć do wyboru różnego rodzaju oferty towarzyskie… No właśnie, ale czy na pewno?
Popularność a status społeczny
Popularność od dawien dawna jest bardzo trendy. Posiadanie dużej liczby kontaktów towarzyskich, wpływowość, bycie rozpoznawalnym zawsze w dużej mierze oddziaływały na całokształt naszego statusu społecznego. Do granic możliwości pogłębił to zjawisko dodatkowo Internet oraz media społecznościowe. Dziś symbolem sukcesu są lajki i followersi, za czym nierzadko idzie nie tylko prestiż, ale też niemałe pieniądze. Pozwólcie że pominę tu pewne etyczne aspekty tego zjawiska, bo to temat na osobną dyskusję. Niemniej jednak nie jest zaskakujący fakt, że kiedy brakuje nam towarzystwa, czujemy się z tym źle na co najmniej dwóch płaszczyznach.
Jedną jest nasza zwykła ludzka, biologiczna wręcz potrzeba interakcji z innymi ludźmi, potrzeba bliskości, kontaktu, ciepła. Natomiast drugim aspektem, który jeszcze potęguje te odczucia, jest potrzeba przynależności do grupy, akceptacji, społecznego uznania, bycia widzianym i docenianym. Muszę powiedzieć, że w dzisiejszych czasach wymaga to ogromnej dojrzałości, świadomości oraz pewności siebie, żeby nie borykać się od czasu do czasu z pewnymi brakami na poziomie tego rodzaju potrzeb. Prawdę mówiąc, chyba nigdy jeszcze takiej osoby nie spotkałam.
Czasem potrzebujemy zwolnić tempo
Być może dla niektórych z Was samo to będzie już przynosiło pewną rodzaju ulgę. W swojej samotności… nie jesteście sami. Taka epizodyczna samotność jest zupełnie normalna i w żadnym wypadku nie wpływa na naszą wartość czy atrakcyjność. Wręcz przeciwnie – może być ona doskonałą okazją do skupienia się na sobie, pracy nad sobą, uporządkowania pewnych aspektów swojego życia. Towarzystwo jest super, dostarcza nam wielu świetnych doświadczeń, wrażeń, emocji, inspiracji. Ale z drugiej strony bywa też bardzo absorbujące i bardzo skutecznie potrafi odwrócić naszą uwagę od nas samych. Czy zdarzały Wam się sytuacje odwrotne od samotności, kiedy działo się tak wiele że ciężko Wam było zwolnić i znaleźć chwilę dla siebie? No właśnie. Często takie interakcje z innymi ludźmi uzależniają i mamy tendencję do ich priorytezacji. Zwłaszcza jeśli dochodzi do tego niski poziom asertywności, niskie poczucie własnej wartości czy słaba orientacja na własne potrzeby.
Wtedy z czasem nierzadko pojawia się przewlekłe przebodźcowanie, dekoncentracja, nerwowość, kłopoty ze snem. A w konsekwencji również i problemy zdrowotne na poziomie naszego ciała. Podobnie dzieje się po dłuższych okresach sytuacji stresogennych, kiedy nawet sami nie widzimy jak bardzo pewne sytuacje nam szkodzą. Ale naszemu ciału nic nie umknie. I tak to już jest, że kiedy sami nieświadomie przez dłuższy czas nie troszczymy się o siebie odpowiednio, nasze ciało prędzej czy później samo się o to upomni. W mniej lub bardziej bolesny i dokuczliwy sposób. Dlatego jeśli Wasze okresy samotności pojawiają się same z siebie, bez większego praktycznego powodu, to możecie uważać się za szczęściarzy.
To naprawdę dotyczy nas wszystkich
Samotność nie musi tutaj oznaczać zupełnego odizolowania od ludzi, choć oczywiście może. Wcale nie trzeba spędzić tygodni w izolatce w więzieniu czy szpitalu zakaźnym by zrozumieć czym ona jest. Często czujemy się samotni również kiedy codziennie wchodzimy w interakcje z wieloma osobami, ale nie są one dostatecznie głębokie. Nie zaspokajają one naszych potrzeb więzi, porozumienia, bliskości. Dlatego samotny może czuć się ktoś kto na co dzień pracuje z ludźmi, ale potem wraca do pustego domu. Albo ktoś, kto w Internecie ma miliony obserwatorów, ale w rzeczywistości nie ma nikogo, komu mógłby zaufać. Nie oceniajmy ludzi po pozorach i nie zakładajmy, że ktoś kogo oglądamy zwykle tylko w jednej roli nie boryka się z wieloma problemami natury ludzkiej. Dotyczą one nas wszystkich i wszyscy czasem doświadczamy podobnych momentów, takich jak chociażby epizody samotności.
Życie to sinusoida
Kiedy spojrzymy na nasze życie w dłuższej perspektywie, to łatwo zauważymy że w niemal każdym aspekcie przypomina ono sinusoidę. Rzadko zdarza się tak, że jakiś obszar znajduje się w idealnej równowadze. Zwykle jest to raczej dochodzenie do równowagi, czyli balansowanie między pewnymi ekstremami. Bo equilibrium tak naprawdę składa się z kontrastów. Spędzamy całe życie na poszukiwaniu tego naszego złotego środka, z którego zwykle szybko wypadamy, tylko po to żeby wkrótce do niego wrócić. O sukcesie mówimy wtedy, kiedy ta amplituda wahań i odchyleń od optymalnej dla nas sytuacji stopniowo się zmniejsza. Ale i sama optymalna pozycja może być zmienna. Na przykład w pewnych okresach życia możemy być trochę bardziej towarzyscy, a w innych preferować więcej momentów samotności i wyciszenia. Najważniejsze jednak, żeby nie bać się tych sytuacji skrajnych, oswoić się z nimi i wyciągnąć z nich jak najwięcej.
Skrajności też są potrzebne
Takim ekstremum mogą być w pewnym sensie epizody samotności. Są one znacznie inne od momentów, kiedy doświadczamy optymalnej ilości kontaktów towarzyskich. Są też najczęściej znacznie mniej komfortowe i mogą wywoływać pewnego rodzaju stres. Ale z drugiej strony, są one nam bardzo potrzebne. Zwróćmy uwagę na to, że potrzebujemy naprawdę wiele wolnego czasu i uwagi skupionej na sobie by zająć się pewnymi aspektami swojego życia. Tymczasem relacje towarzyskie wymagają od nas stosunkowo sporych nakładów czasowych. Dopiero w takich momentach ‘przestoju’ często zauważamy, że powinniśmy zmienić coś w swoim stylu życia. Usunąć coś co nam nie służy lub wprowadzić nowe, zdrowe nawyki.
Zaczynamy dbać lepiej o swoje ciało i umysł, regularną profilaktykę, dietę, treningi oraz regenerację. Wreszcie mamy czas żeby przeanalizować swoją sytuację zawodową czy materialną i podjąć się nowych inicjatyw. Wtedy otwiera się przestrzeń dla nowych zainteresowań a nawet całych rozdziałów w naszym życiu. To trochę tak jakby ktoś zatrzymał nas nagle w biegu, pozwolił wziąć głęboki oddech i zapytał ‘Co jest teraz dla Ciebie ważne? Czego chcesz na tym etapie swojego życia? Co jest dla Ciebie dobre? Czemu chcesz poświęcić swój czas?’.
Samotność zdrowa vs chroniczna
Oczywiście nie mówię tu o chronicznej samotności która trwa długi czas i zaczyna bardzo negatywnie wpływać na nasze samopoczucie, doprowadza do depresji czy innych zaburzeń psychicznych. Te ‘zdrowe’ epizody samotności charakteryzują się tym, że z czasem, kiedy już odpoczniemy i wyciszymy się, prowadzą nas raczej w kierunku działania, a nie marazmu. Odżywiają nas, dodają energii, pchają nas w kierunku samorozwoju, otwierają nowe perspektywy i wiele drzwi. A za tymi drzwiami jak na ironię znów stoją ludzie, nowe znajomości, spotkania i wydarzenia. Tym sposobem płynnie znów przechodzimy na tą bardziej towarzyską stronę mocy. I tak cykl się zamyka.
Należałoby tu zapytać dlaczego tak wiele osób przechodzi z epizodycznych do przewlekłych stanów samotności. Dlaczego w ich przypadku cykl nie działa prawidłowo? Moim zdaniem wynika to z braku akceptacji samej samotności, z panicznego strachu przed nią i z niewykorzystania jej potencjału. Jeśli nie zauważymy jej pozytywnych aspektów to również nie będziemy w stanie jej odpowiednio wykorzystać. Epizody samotności pojawiają się po coś, po to żebyśmy wprowadzili określoną jakość do naszego życia, podjęli jakieś działania. I dopóki tego nie zrobimy, będziemy w niej tkwić aż do skutku. Paradoksalnie dopiero kiedy polubimy samotność i oswoimy się z nią, stopniowo będziemy w stanie móc zacząć kroczyć w kierunku przeciwnym, do ludzi.
Samotnicy nie muszą być nudni
Dlatego polecam czym prędzej wyrzucić z głowy stereotypy mówiące o tym, że osoba spędzająca dużo czasu w samotności jest nudna i nieatrakcyjna. Dla mnie osobiście jest wręcz przeciwnie. To właśnie takie osoby są zwykle lepiej połączone i pogodzone ze sobą, co daje się wyraźnie odczuć w kontakcie z taką osobą. Nierzadko mają dużą samoświadomość, lepiej kontrolują swoje emocje, co przekłada się na ogólne opanowanie. A dodatkowo samotnicy poświęcają dużo czasu i uwagi na rozwój swoich pasji, więc nigdy nie wiadomo czym mogą nas zaskoczyć. Macie w swoim środowisku takie ‘niepozorne osoby’ które niespodziewanie potrafią oczarować innych dojrzałością, inteligencją, talentami, doświadczeniem? No właśnie, to tylko dowód na to że epizody samotności są tak samo potrzebne i ciekawe jak i epizody popularności. I zdecydowanie nie powinniśmy się ich bać.