Niskie poczucie własnej wartości – przypadłość (nie tylko) introwertyków
Jeśli miałabym wymienić top 10 problemów z którymi borykają się ludzie w moim otoczeniu to niskie poczucie własnej wartości znalazłyby się tam na pewno. I to raczej bliżej pierwszego niż dziesiątego miejsca. Co więcej, jestem pewna że w Twoim środowisku jest podobnie niezależnie od temperamentu, wieku lub miejsca w którym przebywasz. A może nawet podobnie jak ja sam/sama masz z tym do czynienia? Jeśli na samą myśl o tej kwestii ogarnia Cię pewnego rodzaju poczucie bezsilności, to mam dla Ciebie dobre wiadomości. Ten mechanizm da się zrozumieć i stopniowo uleczyć… choć będzie to wyboista podróż.
Jak pewnie wiesz, pierwszym krokiem w pracy nad jakąś cząstką siebie jest zawsze świadomość. I jest to świadomość na wielu poziomach, które zgłębiać należy stopniowo, krok po kroku. Jeśli myślisz że w ciągu kilku dni poradzisz sobie z problemem który kształtował się w Tobie latami, to zmartwię Cię. Niestety marnujesz swój czas. Ale jeśli jesteś gotowy naprawdę zmierzyć się z Tym co Cię uwiera, zacznij od zauważenia problemu. A niskie poczucie własnej wartości zdecydowanie problemem jest. Niektórzy lubią unikać słowa problem, bo podobno nie brzmi zbyt coachingowo, lepiej zastąpić je ‘wyzwaniem’. Sama nie do końca się z tym zgadzam. Wyzwaniem może być zdanie egzaminu albo dostanie wymarzonej pracy. Ale jak coś przeszkadza i boli tak bardzo że już żyć się odechciewa, a my nie wiemy co z tym zrobić to realnie jest to problem. I już.
Problem a motywacja do zmiany
Tak więc przyznaj się sam przed sobą że jest coś co chciałbyś zmienić. Najlepiej jest upewnić się kilkakrotnie że naprawdę tak jest, bo czasem tylko nam się tak wydaje. Takie niskie poczucie własnej wartości wbrew pozorom może niektórym przynieść sporo korzyści. Bo jak się nie zlitować nad taką bezsilną, skromną istotą która zawsze potrzebuje wsparcia, bo sama w siebie nie wierzy? Bycie zaopiekowanym to kusząca perspektywa, prawda? 😉 Ale jeśli jesteś pewny, że to nie dotyczy Ciebie, to najprawdopodobniej jesteś zmotywowany do zmiany. I do kolejnego kroku, być może kluczowego, którym jest zrozumienie genezy niskiego poczucia własnej wartości. A ta, jak większość rzeczy, nad którymi pracujemy dziś, rozpoczęła się wczoraj.
Niskie poczucie własnej wartości – źródło
Nie powiem Ci dokładnie kiedy było Twoje wczoraj. Ale jestem pewna że sam, lub z odrobiną pomocy jesteś w stanie do tego dojść. Jeśli miałabym powiedzieć na podstawie mojego doświadczenia, większość tego typu przypadków zaczyna rozwijać się na wczesnym etapie dzieciństwa. Wtedy, kiedy tylko zaczynamy być powoli świadomi tego, co dzieje się wokół nas. Albo nawet jeszcze wcześniej, kiedy jako kilkumiesięczne czy paroletnie dzieci jeszcze nie wiemy, ale już czujemy, że nasze podstawowe potrzeby nie są zaspokajane.
Nikt nie reaguje na czas kiedy płaczę i czegoś potrzebuję? Rodzice nie okazują mi wystarczającej uwagi i bliskości? No cóż, widocznie nie jestem wystarczająco ważny/ważna. Albo: nie jestem wart tego, żeby się o mnie troszczyć. Nie zasługuję na poczucie bezpieczeństwa. Nawet jeśli jeszcze nie są to moje myśli, to już są to moje odczucia. Niemowlę nie spojrzy obiektywnie na sytuację by zrozumieć jej przyczyny. Nie ważne jest to, że w domu jest trójka innych dzieci a tata pracuje na dwa etaty. Malutkie dziecko czuje głównie siebie i odbiera świat dość personalnie.
I ta perspektywa też jest zupełnie zrozumiała. My jako gatunek ludzki przychodzimy na świat zupełnie nieprzygotowani do życia. Niezdolni do zatroszczenia się o siebie, zupełnie zależni od naszych opiekunów. Walczymy więc o przetrwanie, o uwagę, o to żeby inni się nami zaopiekowali. I ta sytuacja z czasem niby zmienia się, ale tylko trochę. Bo kiedy już potrafimy się sami nakarmić i ubrać to pojawiaja się cała lista nowych potrzeb. Potrzeb takich jak potrzeba uznania, docenienia, społecznej akceptacji. I tak naprawdę dopiero wtedy sprawy się komplikują. Bo w grę zaczynają wchodzić już nie tylko nasze własne ambicje, zainteresowania i potrzeby, ale jeszcze dodatkowo to, co o tym sądzi nasze otoczenie…
Nie tylko wczesne dzieciństwo
Wyobraź sobie, że jako dziecko pasjonujesz się naukami ścisłymi, matematyka to dla Ciebie pestka, w konkursach z fizyki nie masz sobie równych, a w wolnej chwili rozwiązujesz łamigłówki szybciej niż ktokolwiek inny. Obiektywnie rzecz biorąc możnaby powiedzieć, że jesteś geniuszem w swojej dziedzinie i że rodzina powinna być z Ciebie dumna. Tylko że… urodziłeś się w rodzinie o skłonnościach artystyczych, Twój ojciec jest malarzem, a matka pisze książki. W dodatku oboje marzą, żeby ich dzieci poszły w ich ślady, bo to całe ich życie. Jak myślisz, do czego przywiążą większą wagę, do szóstki z matematyki, czy do trójki z języka polskiego czy plastyki?
W ten sposób nie tylko dadzą Ci poczucie, że nic co robisz nie jest wystarczająco dobre lub wystarczająco istotne, ale jeszcze przełoży się to na Twój własny obraz siebie. ‘Nie jestem w stanie sprostać oczekiwaniom i zyskać aprobaty najważniejszych osób w moim życiu, nie jestem wystarczający’. A przecież gdybyś urodził się w rodzinie naukowców, wszystko mogłoby potoczyć się zupełnie inaczej. Nawet mając dzienniczek wypełniony piątkami od góry do dołu możesz spotkać się z brakiem uznania. Albo i z krytyką, bo Twój opiekun wolałby, żebyś zamiast siedzieć nad książkami pomagał więcej w domu. Bo takie są w tym momencie jego potrzeby i pragnienia.
Opłakane skutki
I teraz dwa najpopularniejsze scenariusze są takie:
- Mimo wszystko będziesz próbować podążać za swoimi talentami i instynktami, ale będziesz miał problem z przekształceniem ich w coś większego, bo zawsze będziesz podświadomie wierzyć że to co robisz nie ma żadnej wartości, podobnie jak Ty sam. Co tylko utwierdzi Ciebie i Twoje otoczenie w przekonaniu, że inni mieli racje.
- Podążysz za potrzebą społecznej akceptacji i zmienisz swoje zainteresowania na takie, jakich życzyliby sobie inni. W efekcie będziesz walczył o osiągnięcia w dziedzinie, która zupełnie nie jest Twoim powołaniem, co nie tylko będzie dla Ciebie wyczerpujące, ale w dodatku raczej nie przyniesie wybitnych efektów.
W obu przypadkach najprawdopodobniej w którymś momencie dojdziesz do wniosku, że popełniłeś błąd i zmarnowałeś lata swojego życia. Że jesteś w kropce i sam już nie wiesz w którą stronę dalej. I drążąc coraz głębiej dotrzesz do komunikatów i artykułów takich jak ten, który, mam nadzieję, będzie pierwszym krokiem w kierunku pozytywnej zmiany.
W dorosłym życiu też możemy 'nie pasować’
Nawet osoby, które miały to szczęście że najbliźsi od pierwszych chwil życia wspierali ich działania i aspiracje bez względu na własne ambicje, zwykle pewnego dnia trafiają do grupy osób, która zwyczajnie nie docenia ich cech i umiejętności. Ilokrotnie słyszymy o ludziach którzy idą do nowej pracy i już po kilku tygodniach lub nawet dniach czują się jak jakaś gorsza wersja ich samych? Wszyscy przechodzimy przez takie momenty i w gruncie rzeczy nie są one złe, bo wiele można się z nich nauczyć. Powiedziałabym wręcz, że jeśli po raz pierwszy dotyka Cię to już w dorosłym wieku, to należysz do grupy szczęściarzy. Będzie Ci znacznie łatwiej poradzić sobie z tym, niż osobom, które od dziecka dorastały w krytycznym, niewspierającym otoczeniu. Co nie zmienia faktu że i w takim przypadku nie jest to ani łatwe, ani przyjemne doświadczenie.
Wartość jest zawsze subiektywna
Widzisz już do czego dążę? Otóż nasza ‘wartość’ nie jest czymś bezwzględnym, mierzalnym, ale zależy od potrzeb naszego otoczenia. To bardzo abstrakcyjne, subiektywne pojęcie, bo wartość tego samego człowieka czy przedmiotu dla każdej osoby będzie zupełnie inna. Tak jak jedna fryzura nigdy nie będzie obiektywnie lepsza niż inna, bo zawsze poddawana jest indywidualnej ocenie każdej kolejnej osoby patrzącej i jej gustu. Więc to nie jest tak bardzo o Tobie, jak raczej o osobie która ocenia i o jej sytuacji. W ten sposób możesz albo być wspieranym i rozkwitnąć, albo więdnąć w zapomnieniu, zależnie od tego na jaki grunt trafisz.
Nie ukrywajmy, że bez społecznej aprobaty i bez jakiegokolwiek wsparcia nawet najbardziej samodzielny introwertyk będzie miał chwile zwątpienia i to raczej te dłuższe. I jego poczucie własnej wartości nie będzie należało do najwyższych. Jeśli nie jesteś pewien, czy problem bycia niedocenianym dotyczy również Ciebie, przypomnij sobie sytuację, kiedy ktoś ostatnio powiedział coś dobrego o Tobie, lub czymś co zrobiłeś. Jaka jest Twoja pierwsza instynktowna reakcja? Czy jest to dla Ciebie naturalne? I co wtedy myślisz, czy zgadzasz się z tym co słyszysz, czy masz ochotę automatycznie zanegować lub zlekceważyć komunikat? A może sama myśl o byciu chwalonym jest dla Ciebie tak nowa i dziwna, że aż przerażająca? Może podświadomie pragniesz uznania tak bardzo że aż boisz się tego co się stanie, kiedy w końcu go doświadczysz?
Światełko w tunelu
Tutaj wreszcie pojawia się pozytywny aspekt całej tej historii. Keśli od dawna czujesz, że wszystko jest z Tobą nie tak, niczego nie robisz dobrze, czujesz się gorszy niż inni… Nie masz motywacji do działania a Twoja przyszłość rysuje się w szarych barwach… No cóż, istnieje spora szansa na to, że pora na zmianę otoczenia. Może jesteś jak elektryczny grzejnik postawiony pośrodku lasu równikowego? Gdzie nie dość że zawsze jest ciepło to jeszcze nie ma prądu. Totalnie nikt Cię nie rozumie! Przenieś się na północ, a zobaczysz jak wszyscy zechcą się do Ciebie przytulać!
I nie mówię tu o tym, że jedynym ratunkiem dla Ciebie jest wyjazd na drugi koniec świata. Czasem wystarczy spróbować pójść za swoim instyktem, poszukać ludzi którzy mają podobne zainteresowania czy charakter i docenią to jaki jesteś. Zakończyć toksyczne reakcje w których jesteś wciąż oceniany i krytykowany za bycie sobą. Zauważ, kiedy ktoś używa konstruktywnej, motywującej, życzliwej krytyki, a kiedy jest to krytyka zupełnie nieuwzględniająca Twoich uczuć. Bo naturalnie, kiedy się rodzimy wcale nie chcemy myśleć o sobie źle. Nie znamy wstydu i nie ma w nas toksycznego wewnętrznego krytyka. To wszystko przychodzi z zewnątrz.
Kult 'skromności’
Nie sposób nie wspomnieć tu jeszcze o pewnego rodzaju kulturalym programowaniu, które jest bardziej widoczne w pewnych częściach świata, a które nie wspiera nas w budowaniu pozytywnego wizerunku samego siebie. Mam tu na myśli szeroko pojętą pochwałę bycia skromnym i mówienia o sobie tylko w negatywnym bądź neutralnym świetle. Będąc w Polsce mam często takie poczucie że jeśli tylko powiemy publicznie o sobie coś pozytywnego, czy to na temat naszych umiejętności, dokonań, wyglądu czy charakteru, od razu jest to odbierane przez innych krytycznie. Bo się przechwalamy, wywyższamy, czy też ‘mamy o sobie zbyt wysokie mniemanie’.
Od dziecka jesteśmy więc uczeni tego, by nie wypowiadać się o sobie zbyt dobrze, ‘bo nie wypada’. I w efekcie z czasem dobre słowa na nasz własny temat nie tylko nie wychodzą z naszych ust. One nawet nie przychodzą nam na myśl! Nasza wartość zostaje gdzieś zatracona i zastąpiona słowami krytyki. Myślę że warto przerwać ten łańcuch skromności, bo zdecydowanie więcej z niego szkody niż pożytku. Jeśli ktoś uważa się za osobę inteligentną, atrakcyjną i nikogo tym nie obraża, to powinniśmy się cieszyć że mamy obok siebie kogoś zadowolonego z siebie, z życia. Bo takie prywatne szczęście przekłada się na szczęście grup a potem całych społeczeństw. Szczęście nie działa tak, że jak jedna osoba ma go więcej, to druga automatycznie dostanie mniej. To nie towar deficytowy, a wręcz przeciwnie – to coś zaraźliwego! Czy naprawdę chcemy żyć w atmosferze smutku?
Wszyscy jesteśmy ze sobą relacyjnie połączeni
My introwertycy często tak bardzo skupiamy się na swojej indywiduwalności, że zapominamy jak bardzo jesteśmy ze sobą wzajemnie powiązani. Jeśli będziesz więc znów zastanawiać się skąd to niskie poczucie własnej wartości i co z nim robić, pamiętaj że ten temat obejmuje nie tylko Ciebie. Spróbuj spojrzeć na siebie jako część większej całości. Wszyscy potrzebujemy odpowiedniego środowiska żeby wzrastać, a wartość jest pojęciem względnym zależnym od aktualnych, indywidualnych potrzeb osób oceniających. Zwłaszcza tych najbliżej nas.
Kiedy znów pomyślisz sobie ‘jestem niewiele wart’ i stracisz pewność siebie, przypomnij sobie że to nie jest Twoja własna, naturalna myśl. To myśl odbita przez Ciebie, a przekazana niefortunnie przez innych. Przez osoby, które niekoniecznie są złe i chcą działać przeciwko Tobie i które najczęściej nawet nie myślą o Tobie negatywnie! Ale które bronią swoich własnych potrzeb i celów w mało świadomy sposób, nierzadko czyimś kosztem. I nie zawsze to Ty musisz zmieniać siebie, żeby dopasować się do potrzeb ludzi wokół. Czasem zamiast walczyć z własną naturą i próbować być kimś innym, lepiej jest pozostać sobą, pójść za własną intuicją, otworzyć się na nowe i zobaczyć kogo wtedy do siebie przyciągniesz. Gdzie się znajdziesz. Jak zmieni się Twoje otoczenie i odbierane komunikaty. I jak z czasem zmieni się Twoje myślenie o sobie.
Mam 43lata i dopiero od kilku tygodni Ktoś (poznany introwertyk) uświadomił mi że i ja jestem introwerykiem. (Społecznym, Niespokojnym i Powściągliwym)
Cały czas żyłam w poczuciu dziwactwa jakim jestem. Niestety uświadomienie mi introwesji nie ułatwiło mi życia. Przynajmniej na razie. Mój największy problem to brak poczucia własnej wartości, który chyba wynika z tego, że całkowicie poświęcając się pracy i rodzicom stałam się osobą samotną. W ustach introwertyka utyskiwanie na samotność to chyba hipokryzja, a jednak ja narzekam.
Co gorsza odnoszę wrażenie, że to przebywanie ze sobą 24/ 24 spowodowało u mnie całkowite obumarcie umiejętności nawiązywania kontaktów.
Nie umiem otworzyć się od razu, dochodzę długo i mozolnie … a „obiektu” już nie ma, już się zniecierpliwił i czmychnął. I znowu załamanie.
No więc mam niskie poczucie swojej wartości, bo nikt mnie „nie chce”, ja nie umiem sama postarać się o znajomości, no bo mam niskie poczucie wartości i tak w kółko Macieju.
Już chodziłam na terapię – było jeszcze gorzej, Czytam „mądre” książki – zapadam się w sobie.
Mówienie sobie, że mam bogatą osobowość, szerokie zainteresowania itd. nie daje mi siły, bo nie mam z kim tego dzielić…a bardzo tego potrzebuje, pomimo introwersji.
Na domiar poznałam mężczyznę też introweryka i nijak potrafię do niego „trafić” no bo moje potrzeby rozmowy (czasem muszę pogadać), wspólnego milczenia (które uwielbiam), nicnierobienia w ciszy itd. chyba rozmijają się z jego potrzebami… I znowu niskie poczucie wartości, że nie jestem taka jak trzeba
Nie potrafię sobie pomóc…
Na grupie FB nie mam odwagi napisać, bo po przeczytaniu dziesiątków postów i komentarzy do nich jestem pewna że spadnie na mnie lawina „mądrości” której nie znoszę.
Cześć Kasiu, miło że wpadłaś i podzieliłaś się swoją historią. Pamiętajmy że niezależnie od typu osobowości jesteśmy ludźmi i tak, potrzebujemy kontaktu z ludźmi żeby prawidłowo funkcjonować i czuć się dobrze. Introwertycy mogą potrzebować tego mniej, ale jest to wciąż bardzo ważny element człowieczeństwa. Moja rada byłaby dość prosta – znajdź aktywności która wymagają kontaktu z ludźmi, ale nie są stricte nastawione na budowanie kontaktów. Np. kółko zainteresowań, zajęcia sportowe, wymiana językowa, cokolwiek co sprawi, że będziesz przebywać wśród ludzi. Będziesz miała wtedy czas przyzwyczaić się do tego i powoli nabrać pewności siebie w kontaktach z ludźmi. To też fajna okazja żeby bez presji poobserwować ludzi i znaleźć kogoś kto może być Twoją bratnią duszą – pamiętaj że nie tylko Ty jesteś w takiej sytuacji, i wielu ludzi decydujących się na różnego rodzaju zajęcia grupowe robi to również z poczucia samotności. Powodzenia!
A czy do budowy poczucia własnej wartości nie jest potrzebny drugi człowiek?
Ja od zawsze jestem sama, nie mam partnera, doskwiera mi to okrutnie pomimo mojej introwersji.
Moje poczucie własnej wartości często spada do zera.
Nie potrafię sobie z tym poradzić.
Ja myślę że ludzie są nam potrzebni ogólnie do funkcjonowania, do odczuwania satysfakcji z życia. To zupełnie normalne że w obliczu samotności możesz borykać się z niskim poczuciem własnej wartości. Warto pracować nad obiema kwestiami – znalezieniem towarzystwa ale i nad tym wewnętrznym głosem który sprawia że nie czujesz się wartościowa.