Introwertyczka w Ameryce: fakty i mity
Nie wiem jak Wy, ale ja mam takie poczucie że w Europie mamy bardzo sprecyzowane wyobrażenie o Stanach Zjednoczonych. A zwłaszcza o mieszkańcach tego kraju. Trudno się temu dziwić, bo kraj jest duży, wpływowy, wszechobecny wręcz. Trudno jest więc nie spotykać się z informacjami na jego temat, które sprzyjają wyrabianiu własnej opinii. Jednym z takich stereotypów które słyszałam w Polsce jest to, że Amerykanie są jednym z najbardziej ekstrawertycznych narodów świata. A jak jest naprawdę?’
Times Square w Nowym Jorku który nigdy nie zasypia, Hollywood w Los Angeles jako symbol kariery i wysokobudżetowego kina, miasto Waszyngton gdzie stacjonują najbardziej wpływowi ludzie światowej polityki, czy nawet piękne plaże Kalifornii, Florydy czy Hawajów. Bywalcy tych miejsc zdają się śmiało czerpać z życia pełnymi garściami, zwykle otoczeni przez grupę ekstrawaganckich znajomych. Jednym słowem dużo, głośno, szybko, tłoczno, wszystko jest ogromne a swoje trzeba rozpychać się łokciami, bo konkurencja nie śpi. Na pierwszy rzut oka nie do końca brzmi to jak wymarzone miejsce dla introwertyka czy osoby wysoko wrażliwej na bodźce, prawda?
Po ponad 2 latach pobytu w USA mogę powiedzieć jedno – ten kraj przy bliższym poznaniu wygląda nieco inaczej niż to wygląda w telewizji czy opowieści. Czy nawet inaczej od wrażenia jakie możemy odnieść podczas wakacji w Ameryce Północnej. Zastanawiacie się nad podróżą do tego kraju albo emigracją, lub po prostu interesuje Was jak wygląda życie w innych krajach? Przygotowałam dla Was nieco subiektywne zestawienie faktów i mitów o USA. Mogą być one szczególnie istotne dla osób takich jak my: introwertycznych, wysoko wrażliwych, lub jak to często bywa (również w moim przypadku) – dwa w jednym ;).
Mit #1: Amerykanie to głównie ekstrawertycy
Nie ma żadnych badań mówiących o tym, że wśród Amerykanów (tych z USA) przeważa ekstrawersja. Wręcz przeciwnie, obecnie dostępne statystyki, takie jak chociażby te z 16 personalities lub Landgeist wskazują na to że amerykańskie społeczeństwo podzielone jest na osoby bardziej introwertyczne i bardziej ekstrawertyczne mniej więcej po równo, z delikatną przewagą introwertyków. Co ciekawe, według pierwszego z raportów Polska plasuje się na 6 pozycji najbardziej introwertycznych narodów świata. Więc może w porównaniu z nami mieszkańcy Stanów Zjednoczonych rzeczywiście mogą wydawać się bardziej ekstrawertyczni? Jeśli jesteście ciekawi, sami przestudiujcie te raporty i oceńcie ich wiarygodność. Ale najpierw dokończcie lekturę tego artykułu! 😀
Mit #2: Amerykanie są gadatliwi
‘Hey, How are you’ słyszane od nieznanej osoby na ulicy może brzmieć przerażająco dla introwertyka. Ale tak naprawdę nie znaczy ono nic więcej niż niewiele zobowiązujące ‘dzień dobry’ na które najczęściej nie oczekuje się nawet odpowiedzi. To po prostu kulturowy zwyczaj. Podobnie jak to, że odezwanie się do obcej osoby jest tu znacznie bardziej powszechne niż ma to miejsce w Polsce. Natomiast nie do końca przekłada się to na gadatliwość mieszkańców. Mam wrażenie że jeśli temat ‘chwyci’ to Polacy potrafią rozgadać się znacznie bardziej. Zwłaszcza że lubimy plotkować, oceniać, być ekspertem od wszystkiego i dawać rady. Co więcej, tutaj w USA znacznie częściej spotykam osoby bardzo nieśmiałe, które mają wyraźne trudności z prowadzeniem rozmowy. Podobnie rzecz ma się kiedy próbuje się rozmawiać ze znajomym na bardziej głębokie czy osobiste tematy. Wielu Amerykanów może mieć z tym problem i być bardzo skrępowanych taką sytuacją.
Mit #3: Skromne i ciche osoby nie mają w USA czego szukać
Nie do końca zgadzam się ze stwierdzeniem, że Stany Zjednoczone to wyłącznie miejsce dla pewnych siebie, przebojowych ekstrawertyków. Wydaje mi się że jest to raczej kraj możliwości, otwarty na różnorodność, gdzie każdy może znaleźć coś dla siebie. Oczywiście trochę poczucia własnej wartości przyda się każdemu. Trochę siły woli zdecydowanie pomoże w procesie aklimatyzacji w nowym kraju, ale to by było na tyle.
Prawdę mówiąc, w USA znacznie bardziej niż w Polsce respektuje się i docenia indywidualne cechy każdej osoby. Dużo więcej mówi się o różnych typach osobowości, neuroróżnorodności, emocjach, zdrowiu psychicznym. Spójrzcie chociażby na Amerykanki Susan Cain i Brene Brown! Więcej czasu poświęca się na badanie pewnych zjawisk. Określenie się mianem introwertyka podczas rozmowy kwalifikacyjnej nie oznacza tu błędu, a czasem wręcz przeciwnie. Dużo lepszy jest też dostęp do opieki psychiatrycznej i psychologicznej. Amerykanie dorastają więc będąc dość blisko swoich emocji, problemów,i uczuć, potrafiąc zrozumieć je także u innych osób.
Mit #4: Perfekcyjny angielski to ‘must have’
Jeśli chcesz móc odnaleźć i dogadać się w Stanach zupełnie samodzielnie, to oczywiście komunikatywny angielski będzie Ci potrzebny. Komunikatywny, tzn. z wystarczającym zasobem słów (powiedzmy min. B2), podstawową gramatyką (tak, błędy są ok) i umiejętnością rozumienia native speakerów. Pamiętajmy jednak, że USA to kraj imigrantów. Wszyscy tu są przyzwyczajeni do osób nie mówiących płynnie po angielsku, do wszystkich możliwych akcentów świata. Do kilkukrotnego powtarzania bo rozmówca ma problemy ze zrozumieniem. Wiem z doświadczenia że wielu introwertyków ma trudności z nauką języków obcych, a zwłaszcza z mówieniem. Tak więc Stany Zjednoczone to dobre miejsce na to żeby nabrać trochę pewności siebie. Co więcej, znam sporo osób które mieszkają w Stanach od lat a po angielsku mówią zaledwie tylko trochę. Dzieje się tak, bo np. obracają się głównie w towarzystwie swojego pochodzenia. Jest to zwłaszcza powszechne wśród osób hiszpańskojęzycznych, bo hiszpański stał się tu prawie nieoficjalnym drugim językiem urzędowym.
Mit #5: USA to ogromna presja i konkurencja
Mogłoby się wydawać, że skoro tak wiele wybitnych ludzi wybiera Stany Zjednoczone na swoje miejsce zamieszkania, to nie ma tam miejsca na nic innego niż perfekcjonizm, niespotykany talent i najwyższą jakość. Tymczasem, z moich obserwacji wynika, że Amerykanie mają znacznie większą śmiałość do działania. Do dzielenia się swoimi pomysłami, dziełami, usługami z innymi, nawet jeśli w europejskich standardach to co robią jest bardzo ‘przeciętne’. Co więcej, znajdują oni swoich odbiorców, są w stanie robić to co kochają i nierzadko zarobić w ten sposób na zupełnie fajne życie.
Mieszkańcy USA są tolerancyjni i empatyczni jeśli chodzi o popełnianie błędów, a może zwyczajnie się do tego przyzwyczaili. Mnie na przykład często zadziwia jak wiele lokalnych biznesów tutaj wciąż dobrze sobie radzi, mimo że jakość ich usług i obsługi klienta nierzadko pozostawia wiele do życzenia. Podobnie sprawa ma się chociażby z prowadzeniem samochodu. W Polsce ruszając zbyt wolno spod świateł w mieście pewnie zostaniesz obtrąbiony. Natomiast tutaj jest to tak na porządku dziennym że nikt już nie zwraca na to uwagi. Co może być i dobre i frustrujące zarazem, zależnie od tego w jakiej pozycji się znajdujesz 😉
Mit #6: Imigranci w Ameryce nie są szanowani’
Często słyszy się o tym jak źle traktuje się Polaków za granicą. Że jesteśmy uważani za intruzów, tanią siłę roboczą oraz inne tego typu mało przyjemne opinie. Czy podobnie jest w Stanach Zjednoczonych? Moim zdaniem nie, a przynajmniej ja nigdy niczego podobnego nie odczułam. Pamiętajmy że USA to kraj imigrantów. Poza rdzennymi Amerykanami (którzy obecnie stanowią zaledwie około 2% społeczeństwa) każdy jest tutaj w pewnym sensie przyjezdny. A liczba krajów z których pochodzą mieszkańcy niemal równa się liczbie krajów na świecie.
Tu nie ma podziału na amerykańskie lub obco brzmiące nazwiska. Na osoby z akcentem czy bez. Wszystko jest powszechne i normalne. Przypomina to trochę wielką, globalną wioskę, choć wiadomo są może gdzieniegdzie mniejsze lokalne społeczności gdzie przyjezdni stanowią zdecydowaną mniejszość. Ale tendencja jest taka, że dopóki nikomu nie dzieje się krzywda, każdy pilnuje tu raczej swojego nosa. Tak więc to skąd jesteś, jak wyglądasz, jak mówisz czy co robisz to zupełnie Twoja własna sprawa. I nikt nie będzie Cię za to oceniał. Kto wie, może to właśnie dlatego Amerykanie nie potrzebują płotów i innych ogrodzeń?
Fakt #1: Chcesz coś załatwić? Przygotuj się na liczne rozmowy telefoniczne
Czas na trochę prawdy o Ameryce z perspektywy introwertyczki. Jednym z pierwszych niemiłych zaskoczeń dla mnie było to, że tutaj wszelkiego rodzaju komunikacja online (również drogą mailową) wciąż nie jest powszechną i łatwą drogą do załatwienia większości spraw. Jeśli masz jakikolwiek problem, chcesz o coś zapytać czy umówić się do lekarza lub do fryzjera wykonanie telefonu będzie raczej niezbędne. Co ciekawe, wiele obiektów oferuje opcję rozmowy lub umówienia wizyt online. Ale najczęściej w praktyce okazuje się że w systemie są błędy i i tak zadzwonić trzeba. I to często nie raz, bo akurat coś nie działa albo kogoś nie ma albo na coś trzeba poczekać 😉
Tak więc jeśli chcesz przełamać niechęć przez rozmowami telefonicznymi z nieznajomymi i to w dodatku w obcym języku – witaj w programie treningowym. Plus jest taki że większość Amerykanów jest bardzo uprzejma i pomocna. Choć czasem warto zapytać o coś dwa razy albo trochę przycisnąć, żeby zmobilizować ich do działania. Dodatkowo każdy w Stanach korzysta z poczty głosowej. Co z jednej strony jest fajne (bo jak ktoś dzwoni z czymś ważnym i nie odbierzesz, to zostawi wiadomość) a z drugiej niekoniecznie (bo zwykle w wiadomości usłyszysz że proszą o telefon). No i nie zdziw się, jeśli dzwoniąc na infolinię amerykańskiej firmy dodzwonisz się do Indii. Albo do dowolnego innego kraju. Outsourcing tego typu usług do krajów mniej zamożnych to tutaj standard.
Fakt #2: W Ameryce wszystko jest większe
Z tym faktem trudno jest dyskutować, pomimo tego że rozmiar Statuy Wolności trochę mnie rozczarował lata temu podczas pierwszej wizyty w Stanach. Ogólnie rzecz biorąc, wszystko jest tu duże. Od budynków, przez autostrady, samochody, parki narodowe, sekwoje, wózki w supermarketach, porcje jedzenia w restauracjach, ceny aż po… ludzi. Otyłość w USA obecnie dotyczy aż 42% osób dorosłych i około 20% dzieci. Jeśli więc skala i ogrom określonych zjawisk działa na Ciebie przytłaczająco, weź to pod uwagę. Ja do tej pory nie czuję się komfortowo prowadząc samochód na wielopasmowych jezdniach. Przypomina mi to trochę tor wyścigowy kiedy próbuję obserwować szybko zmieniającą się sytuację. Swoją drogą wiele plansz z dobrze znanych nam gier wyścigowym wzorowało się właśnie na tutejszych odcinkach dróg.
Z drugiej strony, większy rozmiar oznacza większą przestrzeń. Według danych worldpopulationreview.com średnia gęstość zaludnienia w Stanach Zjednoczonych to jedynie 37 osób na km². Dla porównania w Polsce jest to 130 osób. W Ameryce znajdziemy wiele zupełnie pustych, odludnych miejsc. Poza miastami domy budowane są zwykle w sporej odległości od siebie. Co więcej, ludzie są dość leniwi jeśli chodzi o różnego rodzaju aktywność fizyczną. Miłośnicy natury i wędrówek szybko przekonają się więc, że bardziej wymagające, dłuższe szlaki czy trudniej dostępne atrakcje turystyczne będą mogli zwiedzić niemal w samotności. Ze względu na rozmiar kraju i ogrom miejsc do zwiedzania jest tu także wiele pięknych miejsc, które nigdy nie trafiły do przewodników turystycznych. A są naprawdę przepiękne i warte zobaczenia. W tym przypadku pustki gwarantowane, może poza okazjonalnie błąkającymi się lokalnymi mieszkańcami. Brzmi nie najgorzej, prawda?
Fakt #3: Statystycznie jest więcej mało inteligentnych Amerykanów niż Polaków
Stereotyp równie mało sensowny jak powyższe stwierdzenie, choć technicznie jest to prawda więc opinie o głupocie Amerykanów nie milkną. Pamiętajmy że patrząc na liczby, w USA mieszka ponad 8 razy tyle ludzi co w Polsce. Jest to również trzeci największy naród na świecie. Nie powinno nas więc dziwić to, że bardzo często kiedy słyszymy o dokonaniach różnego rodzaju ludzi (zarówno tych godnych podziwu, jak i tych będących szczytem głupoty) istnieje duża szansa że wielu z nich będzie pochodzenia amerykańskiego. Zwłaszcza że Amerykanie nie boją się pokazać. Co więcej, tutejsza kultura, historia, system edukacji i sposób wychowania bardzo różnią się od tego co znamy w Europie. Więc bardzo wiele zachowań może być dla nas niezrozumiałych czy irracjonalnych. A przecież to co inne, nie zawsze musi być gorsze.
Co więcej, ten kraj tak naprawdę jeszcze raczkuje stażem w porównaniu z krajami Europy, więc tutejsi ludzie i cały system wielu rzeczy się dopiero uczy. Moje doświadczenie jest takie, że spotkać tu można bardziej i mniej inteligentnych ludzi. Natomiast historia tego kraju nigdy nie była aż tak wymagająca jak historia Polski czy wielu innych krajów. Co wydaje mi się paradoksalnie nie zawsze sprzyja budowaniu właściwego sposobu myślenia i systemu wartości. Wielu ludzi tutaj nie potrafi docenić tego co ma i ma tendencję do skupiania się na rzeczach powierzchownych czy materialnych. Niestety równocześnie stawiając rozwój osobisty czy ciekawość świata na dalszym miejscu listy priorytetów.
Fakt #4: Bez samochodu ani rusz
Nigdy nie zastanawiałam się nad tym czy introwertycy lub WWO mają jakieś preferencje jeśli chodzi o jazdę samochodem lub korzystanie z transportu publicznego. Zgaduję, że zdania byłyby podzielone. Bo z jednej strony samochód gwarantuje więcej spokoju i prywatności. A z drugiej, komunikacja publiczna nie wymaga tak wiele skupienia. Co dla wielu oznacza mniejszą dawkę odpowiedzialności i związanego z nią stresu.
Przyjeżdżając do Stanów musisz wiedzieć, że poza kilkoma miejskimi wyjątkami, takimi jak chociażby Seattle, Boston, San Francisco czy Nowy Jork transport publiczny w USA jest dość słabo rozwinięty. Posiadanie samochodu jest tutaj więc koniecznością. Podobnie rzecz ma się z przemieszczaniem się na większe odległości. Sieć pociągów w niczym nie przypomina tej europejskiej, więc pozostają samoloty oraz gdzieniegdzie flixbusy. W połączeniu z taksówkami czy Uberem, co nierzadko opłaca się mniej niż skorzystanie z samochodu. A biorąc pod uwagę że odległości potrafią tu być naprawdę spore… przygotuj się na długie godziny za kółkiem. Swoją drogą na drogach też często panuje ‘wolna amerykanka’ i czasem oczekiwanie że ktoś będzie trzymał się jednego pasa na drodze, użyje kierunkowskazu lub nie zablokuje lewego pasa jezdni to trochę zbyt wiele.
Fakt #5: Kraj wielu możliwości
Zgadzam się z faktem Stany Zjednoczone to kraj wielkich możliwości i jestem przekonana że każdy, również introwertyk może znaleźć tutaj coś dla siebie. Wiele osób pyta mnie, czy łatwo jest tutaj ułożyć sobie życie także od strony bardziej praktycznej, finansowej. Odpowiadam zwykle wtedy, że jeśli potrafisz poradzić sobie w Polsce, to tutaj nie będziesz mieć z tym żadnego problemu. Zapotrzebowanie na różnego rodzaju produkty i usługi jest spore. Amerykanie w większości rozumieją też, że każdy powinien być odpowiednio wynagrodzony za swoją pracę. Wydaje mi się że łatwiej jest tutaj rozwinąć swój własny biznes i wcale nie musisz być do tego doświadczonym menadżerem. Robiąc cokolwiek w Polsce wystawiamy się na znacznie większą krytykę oraz więcej przeciwności niż tutaj.
Z mojej perspektywy w USA łatwiej jest zarobić na swoje potrzeby i w stosunkowo krótkim czasie można odłożyć sensowne pieniądze na coś więcej. Trzeba tylko przyzwyczaić się do nowych wydatków, do tego że to co w Polsce było dość tanie tu kosztuje dużo. I odwrotnie. Chociażby odzież, kosmetyki czy elektronikę kupimy tu w cenach zbliżonych do polskich. Za to na przykład duża część żywności, noc w hotelu, obiad w restauracji, ubezpieczenie samochodu czy większość usług jest zdecydowanie droższa. Nie mówiąc już o irracjonalnych cenach usług medycznych czy lekarstw. W związku z tym ubezpieczenie zdrowotne jest tu koniecznością (niestety niezbyt tanią). Proporcjonalnie łatwiej jest też odłożyć na mieszkanie czy dom. Najczęściej się to opłaca, bo ceny wynajmu w zależności od lokalizacji bywają wygórowane.
Fakt #6: Szok kulturowy
Z upływem czasu coraz bardziej widzę, że kultura, zwyczaje i życie codzienne w Stanach znacznie różnią się od tego do czego jesteśmy przyzwyczajeni w Europie, a zwłaszcza w Polsce. Nie jest to raczej coś co będzie miało wpływ na nas jeśli wybieramy się tam tylko na kilka dni czy tygodni. Ale na pewno bardzo mocno odczuwają to imigranci. A przynajmniej odczuwam to ja, mimo tego że w przeszłości pomieszkiwałam w różnych krajach. I wcale nie jest tak łatwo mnie zaskoczyć.
Mnie, jako wrażliwej introwertyczce nastawionej na mniej liczne, ale bardziej głębokie relacje z ludźmi największą trudność sprawia różnica w sposobie myślenia i rozumienia pewnych spraw. Czasem mam wrażenie że jeśli patrzę na jakąś rzecz to widzę w tym coś zupełnie innego niż widzi tam Amerykanin. Mam też inny sposób budowania więzi, prowadzenia rozmowy czy też zupełnie obce ludziom tutaj poczucie humoru. Może to wydawać się czymś łatwym do przejścia, niemniej jednak ja w dalszym ciągu mam problem ze zbudowaniem tutaj grupy znajomych. Natomiast większość osób z którymi mam kontakt też pochodzi z Europy. Z innymi różnicami kulturowymi, takimi jak chociażby inne święta, żywność czy nawet język łatwiej mi było się oswoić.
Samotność w Ameryce
Na koniec podzielę się jeszcze obserwacją jaką poczyniłam, potwierdzoną zresztą w rozmowach z Amerykanami. Zauważyłam tutaj pewnego rodzaju zjawisko samotności również wśród osób urodzonych w Stanach. Wygląda to tak jakby ludzie byli od siebie jeszcze bardziej odizolowani niż ma to miejsce w Polsce. Wielu ludzi prowadzi normalne życie, pracują, mają rodzinę, jakieś hobby… A mimo to czują się bardzo samotni. Nie potrafią znaleźć znajomych, nie mają z kim wyjść na kawę czy pizzę. Trudno jest im także znaleźć jakieś grupowe zajęcia czy zainteresowania dla siebie. Co zresztą doskonale rozumiem, bo mnie również było z tym w Polsce znacznie łatwiej.
Myślę że wiele osób szuka tutaj pewnego rodzaju poczucia przynależności do grupy. Co nie powinno dziwić, bo jakby nie było jesteśmy istotami społecznymi. W Ameryce często jest to zaspokajane poprzez różnego rodzaju wolontariat lub dołączenie do wspólnoty religijnej. Ponieważ wiem, że paradoksalnie wielu introwertyków narzeka na zbyt mało kontaktu z ludźmi czy trudność w budowaniu relacji… Wiedzcie że w USA wcale nie musi to być łatwiejsze.